Goll to dziwna jest wyprawa Mocno bezalkoholowa Potem jedno pijesz piwo - - już cię boli głowa! Ref. Hej-ho herbaty nalej Hej-ho kubeczki wznieśmy To zrobi doskonale Brudnym opowieściom! Choć najmłodsza jest w rodzinie Tygrys ciasnot się nie boi W Klappacherze bez uprzęży Iść jej nie przystoi! Każdy wora kiedyś gubi To tradycja jest Gollowska Jeden w Złocie dla Zuchwałych Szybko spągu dostał! Karol z wnętrzem Supermana Chciał z wycieczki szybko wrócić Mógłby frunąć, olać grupę Lecz ich nie porzuci! Mały chciał udzielić rady Lecz Jagienka nie słuchała Zamiast stópką sobie pomóc Z buły zapodała! Choć Kierownik Eksploracji Liną lubi się zabawiać Kiedy trzeba coś wysadzić Babom to zostawia! Ta Jagienka dziarska pani Skały łupać chce zażarcie Może by i nam złupała Lecz zrobiła zwarcie! Znów się budzę niewyspany Ktoś się tłucze pod biwakiem Miała to być szychta marzeń Wrócili z niesmakiem! Michał prosto ze szpitala Trafił na kolejny biwak Z Kierownikiem Eksploracji Prawie się porzygał! Sarna z lekka nieostrożna Krwawień z czaszki nie unika Szychty jej to nie zepsuło W bandażu pomyka! Gdy ktoś zrzuci na łeb kamień Z odpowiedniej wysokości Nie pomogą wtedy nawet Tytanowe kości! A na szychcie nie ma ciszy Sarna ciągle z worem gada Ale co jest najdziwniejsze - - On jej odpowiada! Jeden Piter z Rudy przybył Tam, gdzie często się marudzi Chętnie poszedł w błoto kopać Chyba się pobrudzi! Trzech górników szło na szychtę Na Gamssteiga połączenie Wężem błotnym ratowali się przed zamuleniem! W Jaskownicy jest niełatwo Błotem umazane skronie Musisz całkiem się zanurzyć Aby wyjść w kanionie! Dziś nie będzie z rana kawy Na biwaku poruszenie Zamiast wody błoto płynie Pomiędzy kamienie! Wszystko winą jest górników Mieli znaleźć połączenie Ale grzebiąc nad biwakiem Zrobili barwienie! W Chińskim Gangu niezupełnie Się udało kartowanie Bez lakieru trudne było Punktów malowanie! Ref. Kto chce niechaj mierzy Kto chce niech nie mierzy Nam na tym nie zależy Przyjdziemy tu jeszcze! Znów kierownik spać nie może Coś się w liczbach nie zgadzało W dwa tygodnie już miał jasność – – plakietek za mało! Sprzęt źle policzony został I plakietek nam brakuje By na szychcie wbijać punkty Każdy kombinuje! Jeden Darek zimnolubny Biwak miał w dalekiej norze Kiedy słońce go przygrzało Schował się w śpiworze! Dżemów nie mogliśmy zabrać Lina się musiała zmieścić -- – niemieckimi powidłami Miłosz nas rozpieścił! Jeździł kiedyś na wyprawy Czort, Rasputin, bestia taka Siedemnaście wspinał metrów Bez jednego haka! Będąc wielkim optymistą Szycht trzydzieści liczył Mały Chyba byśmy w Niebie wyszli używając pały! Z tych ambitnych naszych planów mała część się faktem stała gdy doktora geologii głowa rozbolała! Wiertło całkiem się stępiło Kotwa na pół przełamana Ale przecież najważniejsze - - plakietka zyskana! Gdy plakietkę zgubisz, bracie Musisz zacząć jeść powoli Jeśli się kierownik dowie Srać ci nie pozwoli! Raz się wichry rozszalały Z Hagen linę nam przywiało Choćby chcieli, nie oddamy Bo mamy za mało! Przy namiocie kierownika Jest plakietka, jaką lubi Długo się nią nie nacieszy Bo ją szybko zgubi! Tu pogoda jest kapryśna Jest ten masyw z tego znany Miłosz biega w kąpielówkach Ktoś lepi bałwany! Chcieli się pobawić dronem Sprzęt był nowy i wspaniały Wiatr się włączył do zabawy Trzasnął nim o skały! Miał kierownik w planach robić Model fotogrametryczny Na bazie mu humor zepsuł Problem elektryczny! Takie austriackie prawa – kiedy z trzewi coś wydusisz Do kuwety jak dla kota Żwiru sypać musisz! Piter granią szedł na akcję Czarnej mambie sen zakłócił Szybko wtedy się wycofał I na bazę wrócił! Wszystko byłoby by wspaniale Gdyby nie zabrakło kawy Pozostało na kolanach Zbierać fusy z trawy! Choć jak wszyscy na wyprawie Świstak dosyć jest zepsuta Kiedy telefony zwija Słabo ciągnie druta! Czasem robisz coś bez sensu Choć nie o to ci chodziło Działasz jednak bez szemrania Bo zawsze tak było! Świstak dziś się nie umyje Choć od brudu swędzi głowa Do strumienia dość nie można -- – Na ścieżce jest krowa!